Najnowsze wpisy


lip 27 2002 Mój wiersz - "Ono"
Komentarze: 1

Ono

.... pędzi żywot zakazany

niczym nie skrępowany

cierpienie moim istnieniem

cierpienie moim jestestwem

 

milczenie okrywa całunem

w katowniach ministerstwa miłości

tą myśl ostatnią na świecie

że pustka jest oznaką radości

 

kołacze się drogą tęsknota

że z niej taka niecnota

zagarnąć musi kolego

coś co masz bardzo drogiego

 

ach życie mój Panie

nic z niego nie zostanie

bo kiedy przyjdzie ochota

śmierć zapuka niecnota

 

do mego domu jedynego

okryje całunem mnie drogi kolego

a gdy mnie złoża do grobu

zapłaczą łzami wielkości bobu

 

wstęgę pamięci rozwiążą nad grobem

myśląc dobrze o mnie w ta dobę

zostanę tam sam w tym dole

tak samotny jak w szkole

 

czemu życie me marne

choć było tak ofiarne

nie dałeś mi spełnienia

i celu mego istnienia. . .

 

 

redgregory : :
lip 23 2002 Myślę i mnie nie ma
Komentarze: 3

Słońce rozjaśnia nieco kolory na świcie gdy popatrzyć w dzień słoneczny na świat odczuwamy pewnego rodzaju ulgę. Jasne żywe kolory powodują że odczuwamy chęć zmieniania świata ale czy to najważniejsze. Stawiamy sobie często pytanie dlaczego podążamy jakąś wytyczona drogą , jakże jednak często idąc tą droga uświadamiamy sobie że jest to droga do nikąd lub droga bez celu, to powoduje że odechciewa nam się tej wędrówki.

Zasadniczym pytaniem jest dokąd idziemy , często donikąd. Przeżywamy swe życie a opatrzność wystawia nam za to rachunek zresztą bardzo słony.

Przejdźmy jednak do ciekawszych przemyśleń. Siedzę właśnie przed swoim komputerem stukając w klawisze kolejne litery , w uszach gra mi “Gdybyś była moja' duetu Krawczyk Bregović wiem że to nie muzyka najwyższych lotów ale ten utwór oddaje stan mojego ducha najpełniej. Piosenka o straconej miłości straconym czasie , straconych , uczuciach , przegranej sprawie , dająca jednak pewna nadzieję w słowach “ Gdybyś była moja” a może ...

Poznałem na własnej skórze czyli z autopsji co znaczą słowa “ Jest ból , który ciało od duszy oddziela “ ból po zmarnowanym uczuciu , tragizmu tej sytuacji dodaje fakt że sam na własna prośbę zmarnowałem to uczucie. Rozrzutnie szafowałem nim na prawo i lewo szastając do utraty wszystkiego , destrukcyjnie z uporem maniaka , niszczyłem i burzyłem to uczucie , może dlatego ze tylko tego nauczyli mnie rodzice nie ucząc miłości a może dlatego że jeszcze wtedy to uczucie nie zakiełkowało na tyle mocno by przebić sie jak przebiśnieg w zimie przebijający pierzynę śniegu by oznajmić światu że nadchodzi wiosna, przez skorupę obojętność nienawiści lęków i fobii po poprzednich związkach po prostu nie byłem gotowy na ten związek.

Niestety świadomość co nas łączy przyszła za późno a teraz to już żal nad rozlanym mlekiem. “Owieczka” juz nie czuje żal zalał jej serce , a miłość przerodziła się w nienawiść. Winny po stokroć ! o sobie myślę i już nic nie może mnie uratować ...

Czasami w przypływie ogromnego bólu , próbuję wstrzyknąć sobie jak morfinę tą myśl , która ma łagodzić ból a może zostałem wykorzystany, może ona choć nieświadomie realizowała swój plan , chcąc wyrwać się z małego miasta, robić karierę potrzebując mnie do realizacji swego celu. Niestety morfina ta nie przynosi ulgi bo wiem jeśli tak było to tylko dzięki mnie chociaż tak naprawdę na tą tezę może odpowiedzieć tylko ona owieczka robiąc uczciwy rachunek win i krzywd.

Chociaż taki rachunek zawsze wychodzi po środku nigdy nie ma winnego i niewinnej jeśli chodzi o miłość.

“ Miłość to mój chleb” to smutna prawda karmię się nią i dzięki niej żyje , jest to po prostu cel w moim marnym nijakim życiu.

Nasuwają mi się w tej chwili piękne obrazy tego dnia kiedy byłem najszczęśliwszy na świecie z moja owieczką , była to bardzo pochmurna i deszczowa sobota wybraliśmy sie razem do Poznania jadąc pociągiem o tyle to ciekawe że ja jechałem z Wrocławia a ona dosiadła się w Lesznie { dla nie wtajemniczonych Leszno leży na trasie do Poznania}. Niebo i Bóg dodał naszemu rodzącemu się uczuciu deszczową oprawę jakże radosną tego dnia pełnego szczęścia . Daruje sobie opisy naszego spotkania ale jedno co utkwiło mi na trwałe w pamięci to sceny z filmu “ Shrek” na , który poszliśmy kiedy w ciemnym kinie złączeni rękami smakowaliśmy nasze uczucie... Ale to już przeszłość !

Pozostałem jak samotny holender tułacz na swej drodze cierpiący i karmiący sie cierpieniem czekam co nowego przyniesie mi los gdzie mnie zagna w jaką część świata. Czy będę “Gościem utrudzonym “ witanym chętnie przez nieznajomych , którzy będą chcieli wysłuchać mojej opowieści , a może dojdę do celu mojej wędrówki ?

Na razie odpokutuję wszystkie krzywdy jakie komukolwiek wyrządziłem świadomie czy też nie świadomie , bom słoniem w składzie porcelany , tłukę jak porcelanę pozytywne uczucia kierowane do mnie, mężnie znosząc cierpienie , które o ironio sam sobie zgotowałem .

No a teraz coś innego w dniu wczorajszym oglądałem ciekawy film powstały na podstawie powieści znanego autora.

Tytuł filmu to w dosłownym tłumaczeniu “ Gra o śmierć “ a w tłumaczeniu dla mało rozgarniętych “Klub samobójców”.

Chociaż dywagacje na temat tytułu nie są dla mnie istotne jak i czasy w których film ten sie toczy to po jego obejrzeniu nasunęło mi sie pewne pytanie pytanie: Dlaczego tak wielu ludzi szuka ukojenia w samobójstwie. O nie mówię tu o śmierci zadanej szybko i bezboleśnie np. na torach gdy zbliżają się do nieszczęśnika światła lokomotywy , a przy okazji jakiej odwagi wymaga zadanie sobie śmierci , a może jakiej desperacji ? Ale o innych sposobach umierania: alkoholizmie , narkomani , itp. Działanie tych metod zabijania samego siebie są szalenie długotrwałe ale jakże przyjemne stan ciągłej euforii jakie dają te środki szalony odlot do momentu zgonu, umieranie na czyjś koszt. Co wybrać śmierć szybką czy powolną ciekawe pytanie nieprawdaż.

A wracając do początkowej tezy “Dlaczego tak wielu ludzi szuka ukojenia w samobójstwie” czy powoduje to otaczająca nas rzeczywistość czy też chęć rozwiązania swoich problemów w ten jakże prosty i zwalniający od odpowiedzialności sposób. To rozmyślanie pozostawiam otwarte może ktoś włączy się do dyskusji ale chyba nie...

CDN.

redgregory : :
lip 21 2002 Niedzielne przemyślenia
Komentarze: 2

To bardzo interesujące ale odnalazłem przyjemność w pisaniu każda napisana litera jest czymś wiekopomnym miłym zarazem , a jednocześnie dostarczającym mi wiele przyjemności. Piszę gdy mi smutno piszę gdy mi wesoło piszę gdy mi nic nie wychodzi poza pisaniem oczywiście. W moim pustym dotychczas życiu ciągłe zmiany mieszkam sobie u powiedzmy pani Iksińskiej i wiem że już nie długo

Szczerze powiedziawszy uczenie się nowego postrzegania świata jest bardzo trudne choć mnie wydawało się bardzo proste.

Zastanawiam sie gdzie popełniłem błąd mam nieprzeparte uczucie winy a zarazem nachodzą mnie myśli iż wykorzystuje chyba panią Iksińską , nasz szalenie burzliwy z początku związek mocno teraz ostudził się do temperatury pokojowej i chyba już gorętszy nie będzie a może to tylko zmiana pogody przejściowa jak przelotny deszcz.

Co by o tym nie myśleć na razie nikt mnie nie odwiedza i ja nie odwiedzam nikogo zamknięty w swoim pokoju rozmyślam, coś ostatnio aż za nadto dużo czasu poświęcam na rozmyślania, zamiast na pracę , ale cóż będąc na etapie normalnienia muszę być gotowy na poświęcenia jak i na straty.

Doszedłem ostatnio do bardzo smutnego wniosku że moja tułaczka nigdy się nie skończy po prostu nie istnieje osoba która by mnie zrozumiała a może ja nie rozumiem innych i dlatego tułając się od portu do portu poznaję nowe “światy” nowe “przygody” , które pozwalają mi na ulepszanie siebie.

To ciekawe lecz powoli akceptuje tą rolę jaką wyznaczył mi los , bóg , czy jak to nazwać . Chociaż za każdym razem karmię się nadzieją że port do którego zawinął mój okręt będzie już ostatnim, lecz po krótkim zazwyczaj pobycie płynę dalej popychany w świat tą niewidzialną ręką poznania siebie i innych , no cóż czas pokaże jak mawiał mówić ktoś tam.

Najgorsze w tym wszystkim jest to że poświęcam na ta wędrówkę wszystkie siły i środki nie mając niczego własnego no cóż ale czy holender tułacz potrzebuje mieć cokolwiek

Mimo to silna jest w nim chęć posiadania która nabył w dzieciństwie . Jedyne co może przerażać innych to myśl ze skończę w charakterze samobójcy bo starość przyniesie cierpienie i poniżenie nie mając nikogo, i nie mając nic komu będę potrzebny czym będzie moja egzystencja poza marnowaniem środków.

Oswajam powoli sie z ta myślą i staje mi sie ona bliska to kwestia czasu jeszcze tylko 9 lat mając 40 będę już zbędny a może nie któż to wie wszak przyszłość to wielka niewiadoma.

Czasami moja bujna wyobraźnia dostarcza mi obrazów minimum szczęścia jakiego pragnę, marzy mi się małe mieszkanie na rogu budynku w małym zakątku gdzie nie zna mnie nikt , w małym mieszkanku pełnym ciepła z kimś obok siebie nie ważne z kim ważne by kochał by był filarem. W tym małym zakątku gdzie nikt nie zmącił by cichego spokoju w mieście tak małym ze nie ma go na mapach w świecie gdzie nie najważniejsze jest przetrwać ale gdzie ważnym jest by być. Ale to tylko wyobraźnia.

Niedawno odkryłem ile radości może dać dawanie czegoś a ile smutku może przynieść nieumiejętność postępowania w sytuacjach trudnych niestety sposób na żółwia schować się do skorupy jest niestety błędny i nie praktyczny . Rozważmy ten problem na spokojnie przypomina się mi pewien cytat z dziecięcej książki przygodowej a mianowicie “ lustrzanka Konopki” czyli przemyślenia przed lustrem pewnie nie wiecie skąd ten cytat proszę oto tytuł książki “ Pięć przygód detektywa Konopki” . No rozmarzyłem się trochę ale już wracam na ziemię a więc pani Iksińska nakryła mnie w swym mniemaniu na czymś co miałem do ukrycia jak się jej wydawało a to tylko odpowiedź na anons który zamieściłem gdzieś kiedyś , przeczytałem ten list a ponieważ nie lubię choć czasem trzeba czytać korespondencji na ekranie monitora wydrukowałem go przeczytałem po czym przesłałem odpowiedź zgodną z prawdą iż nie jestem zainteresowany , i tu pierwszy błąd jak przyszła pani Iksińska charat za list ja charat żeby go jej wyrwać i nie tłumaczyć się jej no i wyszło co wyszło za karę nie pojechałem z nią na giełdę , za karę muszę siedzieć w pokoju itd. Itp.

A dziś kolejna interesująca informacja jak się jest z kimś to się nie ma przed nim tajemnic , warto zadać pytanie a czy my tak naprawdę jesteśmy z sobą , kiedy nastąpiła ta podniosła chwila że jej nie zauważyłem , czy mówienie że wyprowadzam się juz niedługo miało na celu sprawdzenia co o tym myślę E e e e .... Moja strategia chowania głowy w piasek tym razem na strusia poniosła sromotna klęskę , to prawda że nie krzyczałem ani sie nie spierałem ale i nie rozwiązałem problemu. Czy będąc z kimś aby na pewno należy nie pozostawiać tej drugiej nawet kochanej osobie odrobiny wolność przecież nie musicie być razem wy chcecie być razem. Może potrzeba odrobiny może nawet więcej niż odrobiny prywatności, przecież dopiero trwałe tak na wieki razem scala ludzi w jedność nie ma wtedy “ JA” pojawia się słowo MY. A może się mylę wiem jedno do miłości nie można podejść chłodno jak i nie można podejść zbyt gorąco , w pierwszym przypadku nie umiemy wyrażać swoich uczuć zachowując się jak saper na polu minowym nadmiernie ostrożnie w tym drugim przypadku zachowujemy się nadmiernie ufnie podejmując złe decyzje , które skutkują dopiero w przyszłości.

A co w wypadku kiedy kobieta wyżywa się na mężczyźnie żeby ukoić swoje nerwy interesujące wydaje mi się że szczególnie po przejściach kobiety szukają sobie takich spokojnych i cichych lub mocno w nich zakochanych bo takich najłatwiej wykorzystać , po co no cóż drogi panie kobiety muszą być gorą no bo przecież łatwo sobie znaleźć chłopca do bicia, A może to nieprawda może my wszyscy potrzebujemy chłopców do bicia i każdy z nas niezależnie od płci szuka sobie kogoś takiego.

CDN.

redgregory : :